sobota, 23 czerwca 2012

Komarowe sadło




Komarowe sadło. Profesor dr. Linder proponuje wyzyskanie wielkich mas komarów i podobnego rodzaju owadów dla wyrobu tłuszczy. Hodowla owadów na wielką skalę w celu wyrobu tłuszczy nie będzie - pisze pomysłowy ten profesor - zbyt trudną. Trzeba będzie przeprowadzić ją tak, iżby w  specyalnych miejscach paszono jedynie poczwarki, w innych zaś trzebaby przyspieszać przez trzymanie wyhodowanych owadów w przegródkach z gazy, niesiesienie jaj. Następnie należałoby zużyć większą część poczwarek i owadów, prócz koniecznych do podtrzymania hodowli i wziąć pod prasę celem wytłoczenia tłuszczu - Tenże profesor dokonał skutecznych prób pozyskania tłuszczu z owadów za pomocą rozrastającego się i tłuszcz wytwarzającego grzebyka.

Gazeta, która podaje tę wiadomość, nic nie pisze o tem, czy owe sadło ma być użyte jako smarowidło, czy też jako środek spożywczy. Nic też nie wiemy, jak to sadło z komarów smakuje.


Gazeta Ludowa Tygodnik Ilustrowany, nr 13, 1916. Źródło: FBC.


***

Czasem naprawdę się cieszę, że pewne wynalazki nie weszły do użytku...

Radjo na letnisko



Zabierz radjo na letnisko -
Będziesz miał stolicę blisko.

Kobieta w Świecie i w Domu, nr 12, 1931


***

Pytanie czy wszyscy tego akurat chcą...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Wynalazek w dziedzinie automobilizmu




Nowy pożyteczny wynalazek w dziedzinie automobilizmu. Zderzak ze specjalnie preparowanego kauczuku


Naokoło świata, nr 50, 1928, źródło: FBC.


***

Macie jakieś pomysły czemu to właściwie miało służyć?


środa, 13 czerwca 2012

Trans zasłuchania




Małpy oszalałe z nienawiści do muzyki. Rozbujały dzwony kościelne i wpadły w trans zasłuchania.


O niebywałym wypadku donoszą pisma francuskie.

Oto dwu bogatych neapolitańczyków sprawiło sobie dwie małpy, które chcieli poddać znanym obecnie w całym świecie operacjom doktora Woronowa, specjalisty od odmładzania.

Gdy znakomity profesor wyjechał z Paryża, aby na miejscu dokonać operacji na małpach, zwierzęta jakby z przeczucia krzywdy, którą miano im wyrządzić, zdołały w nocy wyłamać żelazne drzwi klatki, gdzie były zamknięte i umknęły do parku Capodimonte.

Napróżno starano zwabić je z powrotem. Małpy uciekały przed pościgiem, skacząc z drzewa na drzewo, aż w końcu skryły się do kościoła.  

Tu jednak zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Małpy czepiając się sznurów rozbujały dzwony wiszące na wieży, które zaczęły nagle rozbrzmiewać donośnym dźwiękiem.

Muzyka ta doprowadziła małpy do pewnego rodzaju szału.

Uczepiwszy się sznurów kurczowo, małpy zapomniały o bożym świecie i z coraz większą zaciekłością targały linami  wywołując coraz donioślejszy alarm dzwonów.

Ta antypatja do muzyki zgubiła ekscentryczne zwierzęta. Straż kościelna pochwyciła je bez trudu. Były tak zatopione w swoim transie antimuzycznym, że ani spostrzegły się jak je pojmano, spętano i na zawsze pozbawiono wolności.

Express Wieczorny Ilustrowany, 31.08.1923, źrodło: FBC


***

Nie jestem pewna czy przypadkiem tej historyjki nie zmyślił jakiś nadużywający dzwonów proboszcz...



niedziela, 10 czerwca 2012

Strzeż się nieznajomych




Nabrał się,

Przed kilku dniami za interesami przyjechał z Krakowa do Wilna kupiec pan Flips, który zatrzymał się w jednym hotelu. Po załatwieniu wszystkich sprawunków p. Flips w oczekiwaniu pociągu wstąpił do cukierni przy ulicy Mickiewicza, gdzie widząc tańczące pary, postanowił przypomnieć dawne czasu i zaprosił jakąś samotną siedzącą panią do tańca.

Po upływie kilku minut znajomość została zawarta i młoda niewiasta dowiedziawszy się, że p. Flips jest "nietutejszy", zaproponowała mu malutki spacer po mieście.

W czasie przejażdżki młoda młoda niewiasta oświadczyła p. Flipsowi że dzięki temu, że małżonek jej wyjechał za interesami do Warszawy, chętnie by spędziła z nim parę godzin.

Po wspólnym porozumieniu postanowiono udać się do mieszkania uroczej uwodzicielki, gdzie p. Flips ochoczo bawił się do świtu. 

Rano wchwili gdy p. Flips chciał opuścić mieszkanie nieznajomej zjawiła się starsza kobieta, która zaczęła żądać od p. Flipsa 50 zł za zabawę.. z jej pensjonariuszką, która była zwyczajną prostytutką.

Pan Flips obecnie żałuje że dał się tak fatalnie nabrać.


Białostocki Kurier Nowości, br 13, 1933. Źródło: FBC.


***

Biedny pan Flips, taki niewienny, dał się nabrać... Parszywe życie, jak się człowiek dobrze bawi to ktoś mu od razu wystawia rachunek... Z drugiej strony ciekawe czy pan Flips bawiłby się równie dobrze mając  z góry świadomość, że będzie musiał płacić :).

sobota, 9 czerwca 2012

Czarne półbuciki



"Kostek" zwróć pantofle.

Mejerowi Władysławowi (Piłsudskiego 13), skradziono z niezamkniętego mieszkania czarne półbuciki wartości 20 złotych.

Jak ustalono, kradzieży dokonał Górski Konstanty, znany pod przezwiskiem "Kostek", za którym wszczęto energiczne poszukiwania.

Białostocki Kurier Nowości, nr 18, 1933. Źródło: FBC.


***

Ciekawe w jakim rozmiarze pan major nosił półbuciki i czy energiczne poszukiwania coś przyniosły.

niedziela, 3 czerwca 2012

Blądyni* z Marsa




Jak wyglądają mieszkańcy Marsa?

Paryski uczony Edmund Perrier, kierownik historyczno – przyrodniczego muzeum w Paryżu i członek akademji, przedstawia w swej książce "Życie na planetach" – jak to on sobie skonstruował na naukowych podstawach - obraz ewentualnych mieszkańców Marsa.

"Są blądynami* o błękitnych oczach, posiadających większą zdolność przystosowania się, niż nasze oczy. Są wyżsi i silniej od nas zbudowani. Posiadają bardzo wielki nos, ogromnie rozrośniętą szaszkę*, wybitnie szeroką pierś, nogi długie i cienkie. Kompletny brak wcięcia w pasie, oddzielającego klatkę piersiową od brzucha, nadaje Marsjanom wygląd zupełnie różny od ziemskich ludzi. Ponieważ na Marsie istnieje jedna tylko rasa, więc też niema walk o miejsce pod słońcem, natomiast panuje tam sprawiedliwość.

Marsjanie wierzą w mistyczny porządek wszystkich rzeczy, a są jednak przekonani, że nigdy nie dojdzie do poznania istoty wszechrzeczy. Pod tym względem – powiada Edmund Perrier – są oni "o wiele mądrzejsi od ludzi na ziemi".

Zaznaczyć jeszcze należy, że ksiądz Moreux, dyrektor obserwatorjum astronomicznego w Bourges, stwierdza według doniesienia gazety "Daily Mail", że wskutek chłodów panujących na Marsie, topnienie śniegu w strefie polarnej postępuje źółwim krokiem. Natomiast południowa półkula Marsa, pokryta jest nadzwyczaj bujną wegetacją.

Express Wieczorny Ilustrowany, nr 202, 1924.

* Pisownia oryginalna.


***

Podobno mężczyźni są z Marsa. Przyglądam się dokładniej mężczyznom, ale coś tu nie gra, nie wszyscy są "blądynami", nie wszyscy mają błękitne oczy, nosy raczej zupełnie normalne, podobnie jak nogi, z lekkim wcięciem w pasie tylko różnie bywa. 

Swoją drogą chętnie poznałabym "naukowe podstawy", które posłużyły panu Perrier do wysnucia takich sądów, w szczególności tego o wierze Marsjan w "mistyczny porządek wszystkich rzeczy".